Utrudnień w ruchu kolejowym ciąg dalszy

przez admin
źródło: PKP S.A./TVN24/Gazeta Wyborcza/Rynek Kolejowy/

Intensywne oblodzenia oraz zamarzający deszcz połączony z opadami śniegu utrudnia ruch pociągów w południowej Polsce. W związku z obecną sytuacją pogodową, na stronie www.pkp.pl, co 3 godziny zamieszczane są bieżące informacje o utrudnieniach w ruchu pociągów. Natomiast portale informacyjne z całego kraju, donoszą o chaosie i dezorganizacji, jakie zapanowały na torach.

Awarie sieci trakcyjnej poważnie utrudniają kursowanie pociągów na trasach (w tych miejscach pociągi mają opóźnienia do kilku godzin):

  1. Kozłów – Sędziszów,
  2. Kozłów – Psary,
  3. Katowice – Kluczbork – Wrocław,
  4. Częstochowa – Zawiercie,
  5. Kraków – Kielce – Radom – Warszawa.

Dodatkowo pociąg PKP Intercity „Norwid” relacji Kraków – Trójmiasto, wyjeżdżający z Krakowa o godzinie 16:14 będzie dziś odwołany na odcinku Kraków – Warszawa. Zabierze podróżnych dopiero z Warszawy, tak więc pasażerów udających się z Krakowa w kierunku Gdańska prosimy o przyjazd do Warszawy wcześniejszym pociagiem – informuje PKP S.A.

Pasażerowie opóźnionych pociągów na głównych dworcach w Katowicach, Częstochowie, Wrocławiu, Krakowie, Kielcach i Rzeszowie mogą bezpłatnie napić się gorącej herbaty.

Intensywne opady śniegu i oblodzenia mogą zakłócić w poniedziałek podróż w rejonie: Opola, Poznania i Wrocławia. Służby PKP dokładają wszelkich starań aby minimalizować opóźnienia i utrudnienia. Pociągi na tych trasach są kierowane objazdami oraz holowane przez lokomotywy spalinowe.

To informacja z poniedziałku, 11 stycznia, z godz. 9:00.

Jak mówią przypadkowi pasażerowie, najgorsze w tym wszystkim nie są gigantyczne wręcz opoźnienia pociągów, sięgające tak naprawdę kilkunastu, a nie kilku godzin, jak podają w  swoich komunikatach przewoźnicy, tylko totalny brak informacji na stacjach. Pracownicy w informacjach pytani o to, kiedy i czy w ogóle dany pociąg przyjedzie, twierdzą, że nic nie wiedzą. Na na tablicach wyświetlających godziny przyjazdów i odjazdów, opóźnienia poszczególnych składów zmieniają się z minuty na minutę, niestety, raczej zwiększając swoją wartość, najczęściej na czas nieograniczony. Oczywiście, każdy widzi jaka jest sytuacja pogodowa i trudno tutaj mieć do kolejarzy pretensje, że utrudnia to lub wręcz uniemożliwia ich pracę. Natomiast jak najbardziej, można i trzeba zwrócić uwagę na chaos i bałagan, jakie w związku z nieprzyjazną aurą zapanowały na kolei.

Rzecznik PKP Intercity, Paweł Ney twierdził w swojej wypowiedzi dla TVN24, że opóźnione o kilka godzin pociągi z Krakowa do Warszawy jeżdżą, tylko powoli. Jak sprawdziła reporterka TVN24, tak naprawdę żaden z nich w niedzielę nie wyjechał. Co miał na myśli rzecznik? – „Pociągi jeżdżą” znaczy tyle, że nie zostały odwołane – dowiedziała się reporterka telewizyjna.

W pociągu z Krakowa do Warszawy utknął jeden z internautów, który pisał dla TVN24, że po 30 km od wyjazdu z Krakowa o godz. 14, skład zatrzymał się, bo w lokomotywie zabrakło paliwa. Ludziom kazano przesiąść się do pociągu, który z Krakowa wyjechał o godz. 16. Niestety ten zakończył swój bieg po kolejnych 20 km.

Natomiast w „Gazecie Wyborczej”, możemy znaleźc opisy, w których użyto bardziej dosadnych wyrażeń.

„Nie mam więc pretensji do polskich kolei o spóźnione pociągi. Mam pretensje o robienie z ludzi idiotów. W sobotę przed południem na dworcach w Zabrzu i Katowicach nikt nie ogłaszał, że można wsiąść do pośpiesznego czy ekspresu z biletem na osobowy. Ludzie czekali jak ciołki, słuchając, a to, że ich pociąg opóźni się o pół godziny, a to, że o godzinę, a na końcu, że wcale nie pojedzie. W Zabrzu co bardziej nerwowi dopytywali w informacji. Pani odpowiadała, że nic nie wie, że drużyn konduktorskich nie ma w Gliwicach, bo utknęły w Częstochowie, a pociąg bez konduktora nie pojedzie” – czytamy w „GW”.

To tylko kilka z wielu przykładów, jak wyglądała sytuacja na torach w miniony weekend.

Dwa poniższe filmy, nakręcone przez Miłośników Kolei na stacji w Łazach, pokazują dramatyczną sytuację na kolei w południowej części kraju.