Reformę PKP PLK czeka opóźnienie
Jak tłumaczy w „Gazecie Prawnej” Janusz Engelhardt, podsekretarz w Ministerstwie Infrastruktury odpowiedzialny za kolejnictwo niezakończony jest proces przekazywania nieruchomości z PKP do PKP PLK. Ze względu na długotrwałość postępowania, proces może potrwać nawet dwa lata.
Przekazywanie nieruchomości do PLK to efekt częściowo nietrafionej reformy na polskiej kolei z 2001 roku. Wówczas linie kolejowe trafiły do PLK, ale grunt pod torami ze wszystkimi nieruchomościami, na których stoją budynki potrzebne do utrzymywania ruchu, pozostał w gestii PKP. Gdy zorientowano się, że to błąd, rozpoczęto żmudny proces przekazywania majątku – tłumaczy „GP”.
Wydzielenie PLK z PKP powinno usprawnić remonty bieżące coraz bardziej zdegradowanych torów, dzięki uwolnieniu środków, które teraz spółka musi odpisywać na amortyzację modernizowanych za unijne pieniądze linii.
Ponadto, jak podkreśla w dzienniku szef PLK Andrzej Szafrański, w obecnej sytuacji, skokowo rosnące koszty amortyzacji modernizowanych za coraz większe środki linii kolejowych zaduszą spółkę. Z tego tytułu PLK musiała w 2008 roku odpisać ponad 600 mln zł. Prognoza spółki mówi, że w tym roku będzie to już 822 mln zł.
Andrzej Szafrański proponuje w „GP” kilka wariantów wydzielenia. Jedna z koncepcji zakłada utworzenie z PLK spółki akcyjnej (co daje spore możliwości do samodzielnego podejmowania inwestycji) i przeniesienie tytułu własności linii kolejowych na Skarb Państwa.
Inna koncepcja zakłada przekształcenie PLK w agencję rządową, o charakterze podobnym do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. I podobnie jak tam budżet państwa finansowałby prace remontowe i inwestycyjne na kolejowych szlakach o znaczeniu państwowym, a polityką taryfowania zająłby się minister infrastruktury. Pozostałe linie utrzymywałaby nadal PLK, ale część z nich mogłyby przejąć także samorządy.