Po co prywatyzować PKP Cargo?
Prywatyzacja PKP Cargo budzi domysły, także z tego powodu, że brakuje nadal informacji, w jakiej formule miałaby zostać przeprowadzona i w jakim terminie. Według wcześniejszych zapewnień właściciela, PKP SA, jeszcze w sierpniu konsorcjum doradcze miało przedstawić rekomendację w tej sprawie. Jeżeli wywiązało się z umowy, to same informacje zostały zamknięte w sejfie. – Nie są mi znane żadne szczegóły na temat prywatyzacji PKP Cargo – powiedział nam Łukasz Kurpiewski, rzecznik prasowy PKP SA. Z naszej sondy przeprowadzonej wśród ekspertów wynika, że opinie, co do meritum są bardzo rozbieżne. Tylko giełda – PKP Cargo powinno być prywatyzowane tylko poprzez giełdę – powiedział nam senator Stanisław Kogut, prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego. – Skarb państwa będzie mógł wtedy zachować większościowy pakiet kontrolny, a państwo musi go posiadać, bo to zbyt ważna spółka dla naszej gospodarki. Według senatora, w Europie nie ma zresztą inwestora branżowego, który mógłby być partnerem dla PKP Cargo. Albo nie spełnią wymogów formalnych (z powodu groźby zdominowania rynku europejskiego, zgody polskiego i unijnego urzędu antymonopolowego na zakup akcji nie uzyskałby DB Schenker), albo przewoźnik nie jest zainteresowany (jak francuski SNCF). – Inne spółki są za małe, kapitałowo i potencjałem – ocenia Stanisław Kogut – A przecież po to ma być sprzedany pakiet akcji PKP Cargo, aby nasz przewoźnik zdobył kapitał na inwestycje. Zła kolejność wydarzeń? Prywatyzacja PKP Cargo budzi obawy natury ekonomicznej Józefa Marka Kowalczyka, przewodniczącego Komitetu Infrastruktury Gospodarczej KIG. Jak dowodzą analizy międzynarodowe, wycena kolejowych firm przewozowych jest najbardziej wrażliwa na poziom stawek dostępu do infrastruktury. Nawet minimalny spadek tych stawek i ich stabilizacja na kilka lat znacznie zwiększa wartość sprzedawanej spółki i odwrotnie, brak ich stabilizacji i ich wysoki poziom wpływa negatywnie i silnie na wycenę. – Niestety, w Polsce mamy do czynienia z tym drugim zjawiskiem. Dlatego brak informacji o poziomie stawek dostępu do torów w przyszłych latach (i domniemanie, że one wzrosną), firma ratingowa musi wkalkulować w ryzyko działalności PKP Cargo – stwierdza ekspert KIG – Obniży to znacznie cenę akcji spółki, być może do poziomu, jakiego nie spodziewał się pierwotnie właściciel. W jego ocenie, najpierw powinno się dokonać istotnego obniżenia stawek dostępu do infrastruktury kolejowej, a potem można prywatyzować przewoźników kolejowych; dotyczy to zarówno PKP Cargo, jak i PKP Intercity. Czekamy na klarowną opinię rządu Zdaniem posła Janusza Piechocińskiego, z wyrobieniem opinii publicznej w sprawie prywatyzacji PKP Cargo należy poczekać na korekty w polityce kolejowej Ministerstwa Infrastruktury, po zmianach personalnych się w grudniu. Dotychczas resort lansował koncepcję prywatyzacji tej spółki poprzez giełdę, a proces ten ma służyć budowie silnej grupy logistycznej w naszym regionie Europy. – Ale pojawiły się też spekulacje, raczej medialne niż z kręgów właściciela, że rozpatruje się sprzedaż akcji prywatnemu inwestorowi – stwierdził Janusz Piechociński – Może to świadczyć o tym, że kwestie finansowe i przychodów ze sprzedaży przeważyły nad merytorycznymi. Nie prywatyzujmy! – Po co mamy prywatyzować PKP Cargo, skoro fakty przeczą takiej koncepcji? – pyta tymczasem prof. Wojciech Paprocki, kierownik Zakładu Ekonomiki Przedsiębiorstwa Transportowego SGH. Po pierwsze, nigdzie na świecie nie została udowodniona teza o wyższości dezintegracji przedsiębiorstw kolejowych, czyli rozdziału wiodącego przewoźnika od zarządcy infrastruktury kolejowej. W Wielkiej Brytanii, gdzie proces separacji przedsiębiorstwa kolejowego zintegrowanego pionowo został zrealizowany już prawie 10 lat temu, w 2010 r. operatorzy złożyli wnioski o ponowne zintegrowanie obu sfer działalności. Po drugie, w 150 letniej historii kolei kilka razy przeplatały się na świecie procesy prywatyzacji i nacjonalizacji, wraz ze zmieniającymi się warunkami ekonomicznymi. Obecnie żadna duża kolej w Europie, włącznie z niemieckimi i francuskimi, nie realizuje i nie planuje procesu prywatyzacji. – Nie widać więc powodów, aby Polska była w awangardzie zmian – dodaje prof. Paprocki. Według niego trzecim argumentem na „nie” jest to, że w Europie nie ma przykładu w pełni samofinansującego się przedsiębiorstwa kolejowego. – PKP Cargo osiąga już zyski, ale to efekt braku w rachunku kosztów takiej wartości amortyzacji majątku, która odzwierciedlałaby inwestycje z minionych lat w tabor, gdyby były one realizowane w celu uniknięcia degradacji parku lokomotyw i wagonów – podkreśla Wojciech Paprocki. Jego konkluzja jest zatem taka, że zamiast prywatyzować PKP Cargo, rząd powinien rozważyć nakłady na potencjalną renacjonalizację tej spółki w przyszłości. Gospodarka potrzebuje kolei, a może się okazać, że prywatni inwestorzy wykażą niedostateczną skłonność do inwestowania w rozwój jej potencjału. Źródło: wnp.pl; autor: Piotr Stefaniak