„Posunięcia prezes PR zakrawają na sabotaż”
– Zarząd Przewozów Regionalnych żyje w nierealnym świecie. Do PR powinny wkroczyć odpowiednie służby. Działania prezes Małgorzaty Kuczewskiej-Łaski są zaplanowanym działaniem na niekorzyść spółki, nakierowanym na całkowite zdezorganizowanie systemu przewozów na Śląsku. Posunięcia szefowej PR zakrawają po prostu na sabotaż – alarmuje w emocjonalnym tonie jeden z pracowników PR Katowice.
Prosi o zachowanie anonimowości, by jak zaznacza „nie zaszkodzić sobie i swoim kolegom”. Jak stwierdza, atmosfera wśród załogi Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach jest fatalna. Coraz trudniej wykonywać założony rozkład jazdy. Przyczyną jest głównie brak maszynistów. W ubiegły poniedziałek odwołano 62 pociągi w regionie, m.in. na trasie Tychy Miasto – Katowice – Sosnowiec Główny (Szybka Kolej Regionalna). W czwartek i piątek (16 i 17 czerwca) na linii Katowice – Oświęcim oraz linii Oświęcim – Czechowice-Dziedzice- Zebrzydowice i Zebrzydowice – Cieszyn wprowadzono zastępczą komunikację autobusową.
– Przyczyną ciągłych odwołań pociągów jest permanentny brak maszynistów. Przynoszą L4, biorą urlopy na żądanie, by zamanifestować swoją determinację. Ci ludzi mają w większości około 50 lat. W tym roku na emerytury odejdzie prawie 100 maszynistów. Od trzech lat nie było podwyżek płac. Podstawowa pensja maszynisty waha się od 1400 do 1700 zł, bez dodatków i nadgodzin. To tyle co nic. Robiąc nadgodziny, można wyciągnąć nawet około 4 tysięcy złotych, ale praca jest naprawdę ciężka. Wszystkie związki są w sporze zbiorowym o podwyżki. Prezes Kuczewska-Łaska daje nam jednak tylko 100 zł od grudnia 2012. Robi sobie tym samym z nas po prostu żarty. To droga do zniszczenia Przewozów Regionalnych, a już na pewno do zniszczenia PR Katowice – mówi pracownik Przewozów Regionalnych.
– Nowy dyrektor kompletnie nie radzi sobie z sytuacją w naszym zakładzie. By odwołać zastępczą komunikację autobusową na niektórych liniach obsługiwanych przez czechowickich maszynistów, Chwała [Roman Chwała, zastąpił na stanowisku dyrektora ŚZPR w Katowicach Przemysława Gardonia, odwołanego przez zarząd PR na początku maja br. – przyp.red.] dał dyspensę na zwiększenie nadgodzin, oczywiście „tylko na gębę”. To jest niezgodne z przepisami i grozi niebezpieczeństwem dla podróżnych. On wykonuje ślepo polecenia Solidarności, które polegają na wsadzaniu od nowa na administracyjne stołki swoich ludzi, odsuniętych przez Gardonia za brak kompetencji. Zakład się sypie, a tymczasem zwiększana jest bez opamiętania liczba osób w administracji – oburza się kolejarz.
– Kuczewska-Łaska albo tego wszystkiego nie widzi albo nie chce widzieć, albo też Matera ma na nią jakieś „kwity”. Obecna sytuacja w zakładzie to już nie farsa, lecz tragikomedia. Posunięcia prezes Kuczewskiej-Łaski zakrawają na sabotaż i wygląda na to, że Gardoń musiał odejść tylko dlatego, że na PR Katowice został wydany wyrok i ten zakład zostanie po prostu celowo doprowadzony do upadku. Gardoń tylko w tym by przeszkadzał, bo chciał to jakoś zreformować – zaznacza.
– Zarząd Przewozów Regionalnych żyje w nierealnym świecie. Do PR powinny wkroczyć odpowiednie służby. Działania prezes Małgorzaty Kuczewskiej-Łaski są zaplanowanym działaniem na niekorzyść spółki, nakierowanym na całkowite zdezorganizowanie systemu przewozów na Śląsku. W zakładzie ludzie łażą jak muchy w smole, albo żadnych decyzji się nie podejmuje, albo gdy one zapadną, to są ze sobą sprzeczne. Wszyscy czekają w tym momencie na koniec firmy. To smutne – podsumowuje pracownik ŚZPR.