Kolejarze mają zakaz pracy dla konkurencji

przez admin

Pracownicy Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych musieli podpisać specjalny aneks o zakazie pracy dla konkurencji. Teraz mają kłopoty z zatrudnieniem się w Kolejach Śląskich.

Koleje Śląskie powołane przez województwo zakończyły pierwszy etap rekrutacji nowych pracowników. Firma zatrudniła m.in. kilku maszynistów, płacąc im nawet 6,5 tys. brutto. Docelowo (wraz z przejmowaniem kolejnych linii) firma chce zatrudnić ponad 100 osób. Poszukiwani będą przede wszystkim kierownicy pociągów, konduktorzy, pomocnicy maszynisty oraz pracownicy techniczni, głównie ustawiacze i manewrowi. Ale choć zainteresowanie pracą w Kolejach Śląskich jest spore, firma nie chce masowo przejmować pracowników Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, gdzie niedawno rozpoczęły się zwolnienia grupowe. Woli pracowników prywatnych firm: Cargo czy DB Schenker. – To złamanie umowy, bo kiedyś obie firmy umówiły się, że pracownicy Przewozów będą płynnie przechodzić do Kolei Śląskich – mówi Jan Lalik, szef Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich.

Sprawą niedawno zajęła się nawet Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego działająca przy wojewódzkie śląskim. Do przełomu nie doszło. Ustalono jedynie, że powstanie specjalny zespół, który przyjrzy się sytuacji.

Tymczasem Marek Worach, prezes Kolei Śląskich, zdradził, skąd wynika niechęć do zatrudniania pracowników Przewozów Regionalnych. – Wszystko przez zakaz konkurencji, który mają wpisany w umowy o pracę. Jeżeli ta bariera zniknie, to droga do zatrudnienia będzie otwarta – powiedział prezes Worach w TVS.

Sprawdziliśmy. Rzeczywiście jakiś czas temu pracownicy Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych podpisali specjalny aneks do umowy o pracę, w którym zobowiązali się, że „w trakcie trwania stosunku pracy nie będą świadczyć pracy na rzecz podmiotu prowadzącego działalność konkurencyjną do wobec Pracodawcy”. – Wielu naszych pracowników jest związanych z bezpieczeństwem ruchu i zależało nam, by skupili się na pracy, a nie dorabiali gdzie indziej. Chodziło też o to, by informacje o strategii firmy nie były wynoszone na zewnątrz – przyznaje Roman Chwała, dyrektor Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach.

Dowiedzieliśmy się, że był też inny powód wprowadzenia aneksu. – Poszło o maszynistów, którzy u prywatnej konkurencji wyciągali drugą pensję. Niestety, byli tak przemęczeni i dochodziło potem do wypadków oraz kolizji – mówi osoba znająca kulisy sprawy.

Związkowcy przekonują, że aneks w żaden sposób nie zamyka pracownikom Przewozów drogi do Kolei Śląskich. – Po pierwsze nie ma tu mowy o konkurencji, bo marszałek ma udziały zarówno w jednej, jak i drugiej firmie. Po drugie po zwolnieniu się ludzi z PR aneks nie będzie już obowiązywał. Chodziło tylko, by nie dorabiać na boku – mówi Lalik. Dodaje, że razem z innymi związkowcami będzie się domagał, by Koleje Śląskie zaczęły rekrutację.

Spółka samorządowa nie przyjmuje jednak tych argumentów. Wygląda na to, że masowego exodusu pracowników Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych raczej nie będzie.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice