Czy co nas nie zabije, to nas wzmocni?…

przez admin

Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia. Im jesteśmy starsi, tym szybciej przychodzą, jak gdyby każdy kolejny rok był krótszy. I znów, jak zwykle w grudniu, mam nadzieję, że nadchodzący rok będzie lepszy niż mijający. Niestety, każdy kolejny zaprzecza tezie, że gorzej już być nie może. Oj może, może, a nawet jest! W czasie świąt, na kilka chwil, zapomnimy o utracie pracy i związanymi z tym faktem problemami. Będziemy się cieszyć żłóbkiem, choinką, wigilijną kolacją i obecnością dawno niewidzianych bliskich. Ta magiczna, nasycona ciepłem i miłością atmosfera, potrwa jednak tylko kilka dni. Później wróci szara codzienność z całym bagażem trosk i smutku. Rok 2012 zapowiadany był jako bardzo trudny. Te nieszczęsne zapowiedzi dla wielu, miedzy innymi dla mnie i ponad tysiąca innych pracowników PR Katowice, okazały się trafne. Jak cieszyć się świętami wiedząc, że za tydzień trzeba będzie zarejestrować się w Urzędzie Pracy, by uzyskać status bezrobotnego? Nie mam pojęcia, jakim cudem pracownicy likwidowanego PR Katowice jeszcze funkcjonują. Zero motywacji, zero satysfakcji. Ci, którzy znaleźli pracę w Kolejach Śląskich lub innych spółkach kolejowych, już odeszli. Pozostała grupa nieszczęśników, niepewnych jutrzejszego dnia, ale pewnych bezrobocia. Niektórzy dopiero teraz zdali sobie sprawę z tego, że żaden cud się nie wydarzy, że to nie sen, ale przerażająco realna jawa. Likwidacja kolejowego zakładu pracy to ewenement w naszej historii. Zakłady dzielono, łączono, restrukturyzowano, przenoszono siedziby, ale likwidacja niosąca zwolnienie prawie 2000 pracowników? Jeszcze większy cios to ogłoszenie upadłości PNI. To się jeszcze na kolei nie zdarzyło. Zostały otwarte pewne drzwi, których zamknąć się już nie da. Przez te drzwi przetoczy się, wywołana precedensami, jeszcze nie jedna nawałnica. Tak, Drogi Czytelniku, rok 2012 wyznaczył koniec wielu kwestii. To koniec kolejarskich nabytych uprawnień i przywilejów. Koniec dialogu społecznego. Mój śp. ojciec, dziadek i pradziadek przewracają się w grobach. 70-cio i 80-ciolatkowie kompletnie nie rozumieją, co dzieje się w naszym kraju. Nic się nie opłaca, człowiek jest liczbą w rachunku kosztów, władzę na kolei sprawują bankowcy i politolodzy, a średnia ich wieku to 30 albo i mniej. Kolejarz około 50tki, pracujący w zawodzie ponad 30 lat, to „relikt” a związkowiec walczący o dobro pracownika to „czarna owca”. Nie podoba mi się teraźniejszość. Boli mnie ludzka krzywda i wszechobecna znieczulica. Widocznie nie ma już miejsca na tym padole dla takich straceńców jak ja. Trzeba nas wyeliminować, zamknąć nam usta, byśmy nie psuli dobrego samopoczucia polityków i nie zakłócali projekcji nierealnej wizji „zielonej wyspy”. Dodatkowy niesmak powoduje u mnie atmosfera wokół rekrutacji pracowników do Kolei Śląskich. Jedni zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej, inni bezpośrednio przez KŚ. Dla mnie to dyskryminacja i tworzenie podziałów już na starcie. Nie buduje to dobrej atmosfery wśród załogi. Muszę zwrócić uwagę na jeszcze jeden niepokojący fakt. Fakt, który jest wszystkim doskonale znany a jednak nigdzie nie nagłaśniany. Pośród bezrobotnych pozostało wielu bardzo dobrych, kompetentnych, kreatywnych i ambitnych pracowników likwidowanego zakładu. Przyczyn takiej sytuacji jest kilka, wszystkie świetnie znam, wszystkie (moim zdaniem) dla kierownictwa KŚ powinny być wstydliwe. Nie zamierzam ich wymieniać po kolei, i tak zbyt dużo i zbyt głośno mówiłam, dając tym powód, by wykreowano mnie na wroga numer jeden marszałkowskiej spółki. O jednej jednak opowiedzieć muszę. Otóż, dlaczego wyróżniający się pracownicy PR Katowice, nie dostali pracy w KŚ? Odpowiedź jest ogólnie znana – z powodu nieuzasadnionych uprzedzeń, którymi kierują się, mający decydujące zdanie w tej sprawie. Nie mogę w tym miejscu, takich działań nazwać po imieniu, powiem więc tylko, że to dla nich bardzo krzywdzące. Niektórym osobom celowo psuje się opinię a przecież Prezes Spółki nie ma czasu ani ochoty patrzeć na ręce osobom, które są odpowiedzialne za weryfikację. Pan Marszałek nawet nie ma pojęcia, jakimi przesłankami kierują się jego podwładni, piastujący wysokie stanowiska w Kolejach Śląskich. Z pewnością nigdy się tego nie dowie. Nie zrozumiem naszych byłych współpracowników, którzy równocześnie ze zmianą zakładu pracy zapałali do nas tak ogromną wrogością. Negują wszystko, co łączy się z ich poprzednią, długoletnia pracą. To bardzo przykre. Felieton ten piszę w przeddzień wejścia w życie nowego rozkładu jazdy i przejęcia całej pracy przewozowej przez Koleje Śląskie. Życzę wszystkim podróżnym ( także kolejarzom), by spełnił ich oczekiwania. Mam nadzieję, że medialne zapowiedzi wielkiego sukcesu i odtrąbione fanfary, nie będą jedynie pustymi słowami i manipulacją. Jedno jest pewne, takiej różnorodnej i różnobarwnej „floty”, jak poetycko nazywają zdobyty tabor pracownicy KŚ, nie uświadczymy w żadnym innym miejscu naszej planety. Nie zamierzam oceniać czy to dobrze, czy źle. Ocenią to „Mikole” i twarda rzeczywistość. Wróćmy jednak, Drogi Czytelniku, do tematu nadrzędnego, czyli do świątecznej, grudniowej atmosfery. Sypnęło śniegiem, złapał lekki mrozik, miasta udekorowane, reklamy rozświetlone, w radio słyszymy kolędy – „no i gitara”, jak ma zwyczaj mówić Ferdynand Kiepski. Czegóż więcej można chcieć? Grudniowy numer Kolejarskiego Ekspresu jest ostatnim wydaniem naszej gazetki. To koniec pewnego etapu w istnieniu Kolejarzy Śląskich. Pocieszam się jednak, że, by mogło powstać, zaistnieć coś nowego, coś starego musi odejść w zapomnienie. I tego się będę trzymać. Odwagi na przyszłość, niech doda nam Dzieciątko w żłóbku, które nadzieją powinno nas natchnąć. Łamiąc się opłatkiem z Tobą, Drogi Czytelniku, życzę Ci zdrowia, powodzenia w życiu osobistym, stałej pracy, nadziei na lepsze jutro i dużej odporności psychicznej. Wszystkiego najlepszego. Stare przysłowie mówi:, „ co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Oby tak właśnie się stało i oby 2013 rok był dla nas lepszy niż mijający.

W księżycowym pyle święte tańczą chwile,

Świece blask rzucają bombki rozświetlając.

W żłóbku śpi nadzieja, serca nam ogrzewa,

Nad  liśćmi   jemioły w trąby dmą anioły.

Bierze nas w ramiona zima roziskrzona,

Dobroć w nas wyzwala  opłatek na stole.

Świata  zamęt  cały,  byt  niedoskonały

Odchodzi w niepamięć, jak mrozy i zamieć.

Lidia Ziaja