Biega: Wygaszanie popytu na Śląsku trwa
– Koleje Śląskie stosują świadome wygaszanie popytu. Ktoś uznał, że kolej na Śląsku nie powinna funkcjonować – uważa Stanisław Biega z Centrum Zrównoważonego Transportu.
Ekspert przedstawił dziś raport stworzony wraz z Krzysztofem Rytlem na temat tego, w jaki sposób następuje upadek pasażerskich przewozów kolejowych w Polsce, na przykładzie nieprawidłowości, które miały miejsce w Kolejach Śląskich. Zdaniem Biegi podmiot stosuje świadome wygaszanie popytu na przewozy kolejowe, spółce grozi bankructwo, a zmniejszanie pracy eksploatacyjnej nie przyniesie jej żadnych znaczących oszczędności.
– W Polsce następuje niebywały spadek przewozów pasażerskich, jeśli chodzi o skalę Europy – podkreślił Biega. – Spadają również przewozy autobusowe. Mamy więc do czynienia ze spadkami w ogóle w transporcie publicznym. A Polska jest ewenementem, w którym nie finansuje się z budżetu państwa przewozów autobusowych – podkreślił.
Jak wskazał, na Śląsku, regionie o powierzchni 12,3 tys. km kw. i 4,7 mln mieszkańcow, zamawia się usługi przewozów kolejowych na poziomie 8,9 mln pockm rocznie. Tymczasem niemiecki związek komunikacyjny Rhein-Main-Verkehrsverbund, obejmujący powierzchnię 14 tys. km kw., gdzie mieszka 5 mln mieszkańców, zamawia usługi kolejowe na poziomie 41,5 mln pockm. rocznie. – W Polsce na pewno nie poprawi się stanu kolei, jeśli będzie zmniejszać się pracę eksploatacyjną lub ją zmniejszać. Poprawa ekonomiki jest możliwa tylko przy zwiększaniu pracy eksploatacyjnej – uważa Stanisław Biega.
– Należy przypomnieć pojęcie wygaszania popytu – takie procesy potrafią teraz prowadzić Koleje Śląskie czy PKP PLK. Sprowadza to kolej do niszowego, socjalnego środka transportu dla osób nieprzystosowanych społecznie. Likwidowane są połączenia, wydłużane czasy jazdy, zrywane skomunikowania, wprowadzane są nieatrakcyjne taryfy, czy pogarszana dostępność stacji kolejowych. Brakuje też wspólnego biletu – stwierdza Biega. Jak jego zdaniem wygasza się popyt na Śląsku? Jak wskazuje Biega, zwiększa się koszty uruchamiania pociągów, np. poprzez kierowanie lokomotyw z wagonami na liniach lokalnych. Wydłużano też czasy jazdy w celu ograniczenia konkurencyjności kolei (np. na linii Racibórz – Katowice i Zwardoń – Katowice). – W obiegach szynobusów i ezt wprowadzano także składy wagonowe, które wymagają dłuższych zmian czoła skutkujących notorycznymi opóźnieniami tych samych pociągów dzień w dzień. Pozyskiwano również tabor z zewnątrz bez takiej potrzeby w celu zwiększenia deficytu niezgodnie z 1370/WE. Tam pojawia się określenie dotyczące „nadmiernej rekompensaty”, implikujące, że nie należy mieć np. zbyt dużo taboru czy personelu – podkreśla Biega.
Największa rezerwa taborowa w Europie
Jak podaje, KŚ dysponowały od marca 63-proc. rezerwą taboru tzw. „ciepłego”, który może być użytkowany. – To największa rezerwa w Europie. Od 1 czerwca spółka będzie miała co najmniej 33 proc. rezerwy, co i tak jest bardzo wysokim poziomem – dodaje.
Wygaszanie popytu to także redukcja oferty przy pozostawieniu liczby obiegów na tym samym poziomie. – Teraz likwiduje się ofertę do niskokonkurencyjnego poziomu. Kasuje się pociągi na liniach, na których są największe przewozy. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Zmniejszona zostanie praca eksploatacyjna z poziomu 4,45 mln pockm do 3,07 mln pockm – podkreśla Biega. Rekordowe kursy, które zostaną zlikwidowane wożą nawet po 500 pasażerów, jednocześnie zachowane będą kursy wożące 3-20 osób. – Strata KŚ wynika z nierespektowania przez organizatora rozporządzenia 1370/WE. W umowie z samorządem nie ma pojęcia rozsądnego zysku, a w grudniu jeszcze zredukowano zakres działalności Kolei Śląskich, pogorszono wynik spółki o 23 mln zł, przez umowę o zmianie zasad przyznawania rekompensaty, niezgodną z prawem unijnym. Zmiana stawki za pockm o ponad 1 zł (z 15,3 na 14,2 zł) stanowi jawne potwierdzenie braku kalkulacji finansowej takiej decyzji – mówi Stanisław Biega.
Jak wskazuje, koszty ponoszone przez Koleje Śląskie do końca rozkładu na linii Bytom – Gliwice to 330 tys. zł. Przychody mimo niskich nakładów wynoszą 100 tys. zł. Oszczędność to więc 230 tys. zł. – To koszty utrzymania 7 pracowników administracyjnych – zaznacza Biega.
Plan naprawczy nic nie naprawi
– Jak przewoźnik ma wyjść na prostą, skoro w swoim planie naprawczym pomija największe pozycje kosztowe, tzn. tabor i personel? – pyta ekspert. – Plan naprawczy KŚ jest nierealny. Dlatego spółka zapewne zbankrutuje, ponieważ plan ten zakłada likwidację pociągów, nie obejmuje innych działań. Zakłada zmniejszenie liczby obiegów o 1, co daje brak oszczędności, gdyż spółka nie planuje zmniejszenia ilości taboru w dyspozycji. Zmniejszona zostanie także praca eksploatacyjnej o 31 proc,, w tym na liniach o największych przewozach o 40 proc. – podkreśla. Według obliczeń Centrum Zrównoważonego Transportu, Koleje Śląskie w wyniku proponowanych cięć nie tylko nie poprawią swojego wyniku finansowego, ale w wyniku tych działań na koniec roku powinny zanotować stratę o jeszcze ok. 300 tys. zł wyższą.
– W nowym rozkładzie jazdy 2013/2014 KŚ bez obsługi styków będą potrzebowały minimum 52 obiegi. tj. 6 więcej niż powinny mieć obecnie, wg bardzo optymistycznych prognoz. Będzie tak mimo znacznie niższej niż obecna pracy eksploatacyjnej. Dodatkowe koszty tego wynoszą nie mniej niż 11 mln zł rocznie – podał Biega.
– Mimo raportu stworzonego przez ZDG TOR, żadna osoba w Kolejach Śląskich nie poniosła konsekwencji. Dwóch prezesów zostało odwołanych z powodu utraty zaufania samorządu województwa spowodowanego zatajeniem informacji o ich konflikcie z prawem. Natomiast naczelnik ds. taboru został awansowany, jest teraz dyrektorem biura taboru – podkreślił Stanisław Biega.
Bankructwo do czerwca 2014 r.?
– Obecnie o kształcie oferty przewozowej w regionie decyduje triumwirat złożony z: doświadczonego rolnika (Stanisław Dąbrowa), obiecujący prawnik (Michał Borowski), sumiennego referendarza (Renata Rogowska). Na koszt podatnika osoby te starają się doświadczenie zawodowe zdobyć w Kolejach Śląskich z tragicznym skutkiem – wskazuje ekspert CZT. – Firma zewnętrzna – PKP Cargo po obietnicy wiceprezes Rogowskiej wybrała sobie sama obiegi taboru przed wyborem wykonawcy usługi. W efekcie spółka dysponuje obecnie 63-proc. rezerwą taboru – podaje Biega.
Jak sam dodaje, w rozkładzie jazdy przez niego przygotowanym dla KŚ nie było nic nierealnego. Po prostu tabor, który został przez spółkę pozyskany, nie był do niego dopasowany. W przypadku np. lokomotywy z wagonami „w ciemno” można było zakładać, że dany pociąg będzie codziennie notował opóźnienia.
– Jeśli nie przyjdzie opamiętanie, bankructwo Kolei Śląskich nastąpi w czerwcu przyszłego roku – podsumował Stanisław Biega. – W takiej sytuacji odbudowa transportu kolejowego w regionie będzie awykonalna – ostrzega.
Zobacz Raport Centrum Zrównoważonego Transportu
„Pasażerskie przewozy kolejowe na tle Europy – casus województwa śląskiego w kontekście Kolei Śląskich”
Źródło – Rynek Kolejowy